Podczas gdy miliony Polaków w ostatnich latach borykają się z galopującą inflacją, podwyżkami podatków i skrajnym ubóstwem, rząd wykazuje się niebywałą kreatywnością w wydatkowaniu środków publicznych. Tym razem — płacąc migrantom, by dobrowolnie opuścili kraj. Czyżby Polska miała aż tak bogate zasoby finansowe, że zamiast wspierać własnych obywateli, rozdaje pieniądze na prawo i lewo? Witajcie w kraju, gdzie Kapitan Cebulak, w asyście Planetarian, dba o porządek.
Jak wiadomo, Polska jest jednym z najbogatszych krajów na świecie, gdzie wpływy z przemysłu i surowców są tak duże, że rządzący nie mają już pomysłów, co z nimi zrobić. Na szczęście, jak wielokrotnie pisaliśmy na łamach pierDziennika, kreatywność bywalców sal sejmowych nie zna granic.
Tym razem, jak informuje Radio ZET, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Duszczyk wpadł na pomysł, aby płacić migrantom za opuszczenie Polski. „To jest jeden z instrumentów, który zwiększa szanse, że dana osoba dobrowolnie powróci do państwa pochodzenia lub tranzytu” – wyjaśnia wiceminister. Kwota, jaką rząd polski miałby przeznaczyć na ten cel, nie jest jeszcze znana.
Duszczyk tłumaczy, że chodzi głównie o osoby, które zarejestrowały się w Polsce, ubiegając się o ochronę międzynarodową, ale wyjechały potem do Niemiec, skąd zostały zawrócone, i teraz Polska musi coś z nimi zrobić. Ponieważ osoby te pochodzą z krajów uznawanych za niebezpieczne, nie można ich tam odsyłać, ale można zaproponować im dobrowolny powrót.
Warto dodać do tego pomysłu raport z monitoringu ubóstwa EAPN Polska (Europejska Sieć Przeciwdziałania Ubóstwu). W 2023 r. prawie co piętnasty Polak żył w skrajnej biedzie, a niemal połowa społeczeństwa zmagała się z różnymi formami wykluczenia – wynika z tegorocznego raportu EAPN Polska. Skrajne ubóstwo wzrosło z około 1,7 mln osób w 2022 r. do 2,5 mln w 2023 r., szczególnie dotykając rodziny z dziećmi, seniorów i osoby z niepełnosprawnościami. Wzrost ubóstwa zbiegł się ze stagnacją gospodarczą i galopującą inflacją.
Według bankier.pl, oto lista podwyżek i nowych podatków na 2024 rok:
1. Brak waloryzacji kwoty wolnej i progów podatkowych PIT – Mimo inflacji, kwota wolna od podatku oraz progi podatkowe nie są aktualizowane, co oznacza wyższy podatek od minimalnych wynagrodzeń.
2. Wyższy ZUS dla przedsiębiorców – Składka ZUS dla samozatrudnionych wzrasta o około 13%, do 1600,32 zł miesięcznie, niezależnie od dochodów.
3. Podwyżka akcyzy – Akcyza na alkohol i tytoń rośnie o 5–10%, plus 23% VAT.
4. Podwyżka opłaty paliwowej – Opłaty za benzynę i olej napędowy wzrosną o ponad 13%, co przełoży się na wyższe ceny na stacjach.
5. Podatek minimalny dla firm – Nowy podatek dla firm o niskiej rentowności lub wykazujących straty; banki i kopalnie państwowe są z niego zwolnione.
6. Planowany podatek od samochodów spalinowych – Rząd planuje wprowadzić podatek od aut spalinowych od 2026 roku, promując jednocześnie auta elektryczne.
7. Opłata za plastik – Nowa opłata od jednorazowych opakowań plastikowych, od 20 do 25 groszy.
8. Wyższy podatek od nieruchomości – Wzrost o 15% na podstawie wskaźnika cen konsumpcyjnych GUS.
9. Podwyżka opłaty od posiadania psa – Opcjonalny podatek w gminach wzrasta o 15%, do poziomu 173,57 zł rocznie.
10. Niepewna przyszłość zerowego VAT na żywność – Zerowa stawka VAT na żywność obowiązuje do końca marca 2024, ale może wzrosnąć do 5% od połowy roku.
Każdy z tych punktów oznacza dodatkowe obciążenia dla obywateli, firm i przedsiębiorców w 2024 roku.
Ostatnią składową jest deficyt budżetowy Polski, który wzrośnie w 2024 r. o ponad 56 mld zł.
Parafrazując kultowy serial z lat 90-tych, pięciu Planetarian (Inflacja, Podatki, Ubóstwo, Deficyt i Populizm) tworzy jego – Kapitana Cebulaka.
A tak na poważnie: mamy rosnący deficyt budżetowy i coraz więcej osób żyjących w ubóstwie. Osoby w lepszej sytuacji finansowej są zmuszone do podejmowania dodatkowej pracy lub skrajnych oszczędności. Klasa średnia jest ściągana w dół. Wprowadzane są nowe podatki, by spłacać długi zaciągane przez lata. Z wyższych podatków finansowana jest rozrastająca się administracja publiczna. Na dodatek wiele firm boryka się z brakiem pracowników na podstawowych stanowiskach. W obliczu tej sytuacji wiceminister Duszczyk proponuje płacenie za opuszczenie kraju, zabierając pracowników firmom i ograniczając przepływ pieniądza w Polsce (mniej ludzi = mniej pieniędzy w gospodarce). Nie zdziwię się, jeśli znajdą się „kreatywni”, którzy wielokrotnie będą pobierać pieniądze za opuszczenie Polski, jeżdżąc tam i z powrotem z pomocą fałszywych dokumentów (o co nietrudno w niektórych krajach).
Donaldzie Tusku i Duszczyku, nie idźcie tą drogą.
