Collegium Humanum – warszawska uczelnia, która „zasłynęła” dzięki licznym aferom i dawnemu rektorowi Pawłowi Cz., nie przestaje zaskakiwać. Tym razem na celowniku są trzy Ukrainki, które próbowały kupić dyplomy ukończenia studiów za 40 tysięcy dolarów sztuka. Zamiast obiecanych dokumentów, czekały na nie zarzuty prokuratorskie. Czy ta afera korupcyjna to jedynie wierzchołek góry lodowej w polskich uczelniach?
Chyba każdy, kto śledzi bieżące wydarzenia w Polsce, słyszał o Collegium Tumanum Humanum. Jeśli jednak ktoś ostatnie miesiące spędził pod kamieniem, w jaskini lub w śpiączce, warto przypomnieć: to warszawska uczelnia, która zyskała ogromną „popularność” za sprawą wybitnego programu nauczania afery korupcyjnej i dawnego rektora Pawła Cz., obciążonego licznymi zarzutami. Obecnie trwa już siódmy sezon siódma tura zatrzymań, a jej bohaterkami są trzy „pracownice naukowe” z uczelni wyższej w Odessie.
Jak donosi Interia, Ukrainki – rodaczki Witalija Kliczki – przyjechały do Polski w celu „załatwienia” dyplomów ukończenia studiów na Collegium Humanum. Choć nie mogły skontaktować się z byłym rektorem Cz., nie przeszkadzało im, że szkoła nosi już inną nazwę – Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych „Varsovia.” Bez skrępowania próbowały zakupić dyplomy za 40 tysięcy dolarów za sztukę.
Według CBA, sprawa dotyczy dokumentów dla ponad 60 „zagranicznych studentów.” Funkcjonariusze zabezpieczyli elektroniczne nośniki danych oraz dużą ilość gotówki. Prokuratura postawiła Ukrainkom zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i nakłaniania obecnych władz uczelni do popełnienia przestępstwa. Zastosowano poręczenie majątkowe 150 tysięcy złotych – niższe od kwoty łapówki za jeden dyplom.
Wcześniej wśród zatrzymanych w tej aferze są także kandydaci na prezydentów miast i prominentny działacz PiS – Ryszard Czarnecki. Zastanawia jakość kształcenia naukowców, skoro nie zauważyły, że uczelnia nazywa się inaczej, pracują tam inne osoby, a kontakt z byłym rektorem jest niemożliwy. To daje do myślenia… ale widocznie nie każdemu.
Ile jeszcze pytań zostaje bez odpowiedzi? Jakie wydziały reprezentują te panie – łapówkarstwa stosowanego? I jak to możliwe, że mimo wojny i biedy na Ukrainie, wielu Ukraińców jest gotowych wydać fortunę na dyplom z uczelni o wątpliwej renomie w Polsce?