Antoni Macierewicz, były szef MON i jeden z czołowych polityków PiS, stał się bohaterem przedziwnej operacji „śledczej”. Fakt ruszył za nim w pościg po Warszawie, rejestrując serię wykroczeń – od rozmowy przez telefon za kółkiem po wyprzedzanie na pasach. Na deser w sprawę wmieszał się szef MSWiA, Tomasz Siemoniak, uznając drogowe ekscesy Macierewicza za sprawę godną najwyższych szczebli władzy!
Antoni Macierewicz, były szef MON i prominentny polityk PiS, miał w zeszłym tygodniu „popisać się” serią wykroczeń drogowych. Według Faktu mógł naruszyć przepisy na tyle poważnie, by stracić prawo jazdy. Co dokładnie się wydarzyło? Czwartkowy poranek, tuż po wywiadzie radiowym – Macierewicz wsiada za kółko i rusza w stronę centrum Warszawy. Sęk w tym, że po drodze, jak twierdzi Fakt, złamał całą listę przepisów: telefon za kierownicą, wyprzedzanie na pasach, przejazd przez podwójną ciągłą, a nawet wjazd na ścieżkę rowerową.
A skąd redakcja ma tak szczegółowy materiał? Otóż panowie z Faktu (nazwanie ich „dziennikarzami” to spore nadużycie) siedzieli w pojeździe szpiegowskim i ruszyli w pościg za Macierewiczem. Tak, najwyraźniej Fakt czaił się na polityka pod siedzibą radia, by ruszyć za nim w trasę, rejestrując wszystko jak w tanim filmie akcji.
Czy tylko mnie zastanawia, dlaczego akurat tego dnia „czaili się” na Macierewicza? Przypadek czy może ciągła inwigilacja? Jakim cudem zdołali „udokumentować” wszystkie jego przewinienia? I to najważniejsze pytanie: jak wyglądała jazda tych samozwańczych szeryfów? Czy nagrywając szaleńczą jazdę Macierewicza, sami nie złamali przepisów? Bo jeśli gonili go zgodnie z zasadami ruchu drogowego, to albo Macierewicz łamał przepisy wyjątkowo flegmatycznie, albo panowie z Faktu byli równie krewcy na drodze. No, ale zostawmy to pytanie otwarte – ja tylko stawiam pytania.
Absurdów w tej historii nie koniec. Ktoś w organach ścigania najwyraźniej z nudów przeglądał Fakt i nagle… sprawa się toczy. Dochodzenie wyjaśniające w sprawie wykroczeń rusza, jakby chodziło co najmniej o aferę na międzynarodową skalę. W obronie prawa i porządku staje sam Tomasz Siemoniak, szef MSWiA, bo jak widać wagi kalibru wykroczeń drogowych wymagały interwencji na najwyższym szczeblu. Granatnik na muchę? W tym kraju wszystko jest możliwe.
Źródła
https://wiadomosci.wp.pl/rajd-macierewicza-po-warszawie-jest-reakcja-policji-7088119038786304a