czyli kibicowanie naszej piłkarskiej reprezentacji.
Wczoraj polska piłka pokazała się w pełnej krasie!
Pierwsza połowa? Marzenie. Nasi jak lwy, Portugalia jakby lekko zdezorientowana, było kilka okazji, dobrze się to oglądało.
Druga połowa? Klasyka gatunku. Chwila dekoncentracji, brak tlenu w płucach i pięć bramek na osłodę portugalskiego kibica.
Ale spokojnie, cel został osiągnięty: styl jest, kierunek jest, tylko drobny szczegół – ludzi do gry brak.
Michał Probierz znów jak kompas na biegunie magnetycznym: niby wskazuje, ale jakoś nie wiadomo gdzie.
A po meczu crème de la crème – nasi narodowi bohaterowie, ambasadorowie dumy i honoru, czyli Nikola Zalewski i Piotr Zieliński, stoją jak dwaj pierwszoklasiści przed klasowym idolem: „Cristiano, moglibyśmy fotkę?”
Zielu, który na serio był przymierzany do Liverpoolu, zamiast wzbudzać respekt, zafundował sobie popis samoupokorzenia.
Może jakiś bokser proszący rywala o autograf po nokaucie? (O bokserach będzie za chwilę;))
Polska, kochamy Cię za te chwile żenady!
Źródło zdjęcia: