Jak widać, gdy jest się największym polskim influencerem i zgromadziło się fortunę przed trzydziestką, życie nabiera nieco innego wymiaru.
Dla przeciętnego Kowalskiego „wyjście na zakupy” to szybka wyprawa do supermarketu w poszukiwaniu promocji czy fajnych okazji.
U Celebrytów jest inaczej.
Tu nie idzie się piechotą ani nie jedzie autem, tylko przylatuje się… helikopterem.
I nie, to nie dla zgrywy, ale żeby „wyrobić sobie godzinki”, bo przecież gdy jesteś multimilionerem, nawet helikopter potrzebuje uzasadnienia.
Z jednej strony podziwiamy to życie pełne małych przyjemności, jak na przykład zakup automatu do popcornu „dla dekoracji”. Patrzymy na to, jak na reality show – oni szastają setkami tysięcy złotych, a my, z popcornem (niestety nie z własnego automatu), obserwujemy te perypetie z lekkim szokiem i złośliwym uśmiechem.
Ale czy można go za to winić?
Gdyby każdy z nas miał takie środki, może też pozwoliłby sobie na odrobinę rozmachu…
I tak, trochę mu współczujemy – niełatwo być królem internetu, który, nawet gdyby chciał iść do Biedronki, musiałby tłumaczyć się z tego na Insta.
Bo przecież to biedra.
Każdy jego ruch jest obserwowany, każda ekstrawagancja analizowana, każda złotówka obracana w memy.
Nawet normalne „wylatanie godzinek” w helikopterze, kiedy masz uprawnienia i chcesz nabierać doświadczenia, zamienia się w przedmiot szydery.
Bo dla Friza „zwykłe życie” jest jak film, w którym gra główną rolę – bogatego młodego celebryty, który nie wie, czy bardziej imponować, czy bawić swoją publiczność.
W sumie to my sami nie wiemy – i właśnie dlatego nie możemy przestać na niego patrzeć;)
Komentarz na bazie:
Źródło zdjęcia:
https://www.instagram.com/wersow/p/DCFMNCDMFGz/?hl=pl&img_index=1