Czy nowe centrum dystrybucyjne Lidla w Gietrzwałdzie to szansa na rozwój regionu, czy zagrożenie dla duchowego dziedzictwa? Politycy Konfederacji krytykują inwestycję, przytaczając argumenty o objawieniach Matki Bożej i „niemieckich ekologach”. W tej ironicznej walce o „wartości narodowe” umykają setki nowych miejsc pracy i lokalne podatki, które mogłyby wesprzeć gospodarkę Warmii i Mazur. Czy to troska o Polskę, czy cyniczna walka o atencję?
Politycy nie dają ani chwili wytchnienia, walcząc o miejsce na pierwszych stronach gazet. Tym razem Konfederacja stara się zablokować budowę Centrum Dystrybucyjnego Lidla w Gietrzwałdzie, nieopodal Olsztyna, w województwie warmińsko-mazurskim.
Zacznijmy od kontekstu. Region ten opiera się głównie na turystyce, co oznacza, że praca w tej branży jest sezonowa i uzależniona od pogody. Budowa centrum dystrybucyjnego oznaczałaby przynajmniej kilkaset miejsc pracy dla lokalnych mieszkańców. Można doliczyć drugie tyle w usługach towarzyszących: najpierw podwykonawcy budowlani, a po otwarciu centrum — firmy transportowe, cateringowe, miejsca noclegowe (w tego typu ośrodkach często pracują także cudzoziemcy). Do tego dochodzi zapotrzebowanie na zakupy i lokalne podatki. Dla mieszkańców Gietrzwałdu to realna szansa na lepsze zarobki.
Po pierwsze ze względu na objawienie w wyżej wymienionej miejscowości w XIX wieku Matki Bożej, która mówiła po polsku podczas rozbiorów. Na tej podstawie jeden mądry jegomość stwierdził, że „zbliżają się święta Bożego Narodzenia i okres adwentowy i jedno jest pewne, w Święty Mikołaj nie kupowałby w Lidlu”.
WTF? Takiego fikołka (logicznego) nie widzieliśmy od czasów upadków na mamuciej skoczni w Planicy. Co ma centrum dystrybucyjne do Matki Bożej, Adwentu i Świętego Mikołaja? Jak zbudują to centrum to otworzy się portal do przeszłości i Matka Boska się nie pojawi, czy będzie przebrana za magazyniera, a może będzie mówiła po niemiecku?
Drugi argument przeciwko budowie to chyba jakaś ukryta ironia, ale chyba mówiący sam do końca nie wiedział co chce powiedzieć. Otóż mówi o znajdujących się na miejscu ekologach, którzy pracują dla „Szwabów” i dla Szwaba (Klaus Martin Schwab – niemiecki inżynier i ekonomista. W 1971 roku założył Światowe Forum Ekonomiczne, w którym pełni funkcję prezesa zarządu). Do tego tekst z dupy o zniszczeniu Kartaginy (starożytna Kartagina leży w dzisiejszej Tunezji, wiec to bez sensu. Więc chyba chodzi o Palestynę, ale to dedukcja ze względu na to, że Kartaginę też niszczyli Rzymianie, dziś z pod znaku Gwiazdy Dawida). Znów gimnastyka artystyczna i logiczne wygibasy. Od kiedy ekolodzy popierają jakakolwiek budowę przemysłową? Co to za brednie.
Wchodzi ostatni zawodnik, Pan Lingwista, i zaczyna perorować po niemiecku do zarządu Lidla. Fajna dykcja, ale jest jeden problem… Zarząd Lidla w Polsce składa się wyłącznie z Polaków (w zarządzie spółki są m.in. Włodzimierz Wlaźlak, Maciej Tylkowski, Janusz Włodarczyk). Pan Lingwista chciał się popisać, ale wyszło, jak wyszło. Życie.
Podsumowując, dla Gietrzwałdu budowa centrum dystrybucyjnego oznacza miejsca pracy i lepsze zarobki. Jak widzimy, miejsce na budowę jest. Drodzy politycy, nie wiem, co jest gorsze — gdy „martwicie się” o zwykłych ludzi, czy gdy tylko udajecie, że coś robicie. W tym przypadku może lepiej pograć w pasjansa.