No cóż, tegoroczny Marsz Niepodległości stał się niespodziewanie „świętem jedności”.
Tak zgodny, że aż… nudny.
W atmosferze nadchodzących wyborów prezydenckich każda partia jak jeden mąż przyklaskuje temu wydarzeniu, a wszyscy, jak nigdy, chcą być częścią „patriotycznej wspólnoty”.
Praktycznie zero problemów ze strony miasta, a nawet flagi i maszty ustawiali.
Ani jednego politycznego zgrzytu, nikt nie rzuca kłód pod nogi, żadnych dramatów.
Nie ma nawet co porównywać do czasów najsłynniejszej bitwy o Empik.
Wtedy cała Polska przed TV – kto wygra.
Teraz ot, patrioci sobie przejdą, ale spokojniej, jakby pod cichym przyzwoleniem wszystkich stron.
Żadnych burzliwych spięć o organizację czy „czyj to marsz”.
Nawet PiS, zamiast się „pchać”, zdaje się z dystansem wspierać z boku, żeby nie zakłócać harmonii.
Cóż, taki paradoks: gdy wszyscy popierają, robi się… trochę nijako.
Może tegoroczny marsz przejdzie do historii jako ten „najspokojniejszy” – i może nawet nie będzie o czym dyskutować w mediach do przyszłego roku.
I znowu, aż cisną się na usta słynne słowa z memu z Piotrem Cyrwusem:
I bardzo, kurwa dobrze.
Źródło zdjęcia:
https://radiokolor.pl/marsz-niepodleglosci-jak-zabezpieczona-jest-policja-na-11-listopada/