Julia Wieniawa, będąca dla wielu ikoną młodego pokolenia, znalazła się w sytuacji, która przypomina tragikomedię.
Pewien samozwańczy „były pracownik drogerii” postanowił w swoim viralowym filmiku obnażyć rzekome grzechy celebrytki, zasłaniając się hasłami o „prawie do prawdy” i „szczerości w social mediach”.
Julia, zamiast machnąć na to ręką, zdecydowała się na podjęcie kroków prawnych (oczywiście rękami pełnomocników).
Tylko ona zdaje się rozumieć, że obrona swojego dobrego imienia nie jest kwestią „gróźb”, lecz prostego weryfikowania faktów.
Oczywiście, nasz dzielny TikToker, jak przystało na internetowego wojownika, szybko przeszedł do ofensywy.
Pamiętajcie, że jego słowa bierzemy na wiarę, bo przecież nie ma żadnego najmniejszego dowodu, że taka sytuacja miała miejsce.
Po co dowody – lepiej być gwiazdą kolejnego skandalu, zwłaszcza że temat jest gorący.
Może uda się doczekać tego cudownego procesu, który nie tylko wyjaśni sprawę „byłego pracownika drogerii”, ale również pokaże, że internetowe rewelacje to nie są wyrocznie, którym należy się pokłonić.
Niestety jednak, żeby wyjaśnić coś w sądzie to trzeba bardzooo dużo cierpliwości i wytrwałości.
Źródło zdjęcia: